27.09.2015

Rozdział 47 "Nowa przyszłość"

Tydzień miodowy się skończył. Nie, nie pomyliłam się. Nie mogę tego nazwać miesiącem miodowym, ponieważ tyle czasu nawet nie udało nam się dobrze razem spędzić. Kiedy plotka o naszym związku rozniosła się po całym świecie, nasze dobre chwile się skończyły. Menadżer Justina zarządził powrót do domu, ponieważ przebywanie na terenie campingu nie było już tak bezpieczne jak dotychczas. Ludzie dosłownie zaczęli zachowywać się jak zwierzęta. Nie chcieli nam dać ani chwili prywatności. Dlaczego? Pragnęli odpowiedzi. Odpowiedzi, której zakazano nam udzielić. Zdjęcie naszego pocałunku nie było na tyle wyraźne, aby media mogły uznać to za potwierdzoną informacje, a nasz związek wciąż stał pod znakiem zapytania. Jeśli ktokolwiek zastanawia się dlaczego po prostu nie przyznamy się do bycia razem to odpowiedź jest prosta. Ani mój ani Justina menadżer nie zgadzają się na niego. Nie potrafię przebywać w ich pobliżu. Na okrągło słyszymy tylko jak bardzo nieodpowiedzialne i niebezpieczne to jest. Jako podstawowe argumenty podają różnice naszego wieku, a także odległość jaka nas dzieli. To nie jest chęć ochrony nas, myślę, że chodzi tutaj o coś całkowicie innego.
- Jak myślisz, kiedy przestaną próbować nas poróżnić? - zapytałam, kiedy usiadłam obok Justina w jego prywatnym samolocie.
- Nie przestaną – westchnął, opierając się o fotel. - Scooter jest przeciwko temu związkowi i widocznie po rozmowie z Jamesem, także przestawił go przeciwko nam.
- Dlaczego jest przeciwko? Wiem, że nie jestem jakąś wielką gwiazdą, ale.. chyba aż tak bardzo ci nie zaszkodzę.
- Nie wiem, próbowałem z nim o tym rozmawiać, ale zbył mnie. Jutro znów próbuję z nim porozmawiać na spokojnie. Nie odpuszczę.
- Co jeśli to nic nie da? - zapytałam cicho, wpatrując się w moje dłonie.
- Melodie, spójrz na mnie – powiedział spokojnie, kładąc swoją dłoń na mojej.
Podniosłam swój wzrok, przez co mógł spojrzeć w moje oczy.
- Nie uda im się nas rozdzielić. Zrobię wszystko, aby być blisko ciebie. Tak długo czekałem, aby mieć cię przy sobie. Teraz, kiedy mi się udało nie zrezygnuję z ciebie bez walki. Mam doskonały plan C.
- A gdzie plany A i B? - zaśmiałam się cicho, kręcąc głową rozbawiona.
- Wciąż staram się je udoskonalić – odparł, a na jego twarzy w końcu pojawił się delikatny uśmiech.
- Jaki jest plan C?
- Porwę cię i zabiorę do Kanady, moi dziadkowie będą nas kryć.
- Możemy zmienić ten plan na plan A? - zapytałam szeptem, starając się nie roześmiać.
- Wiesz nie musimy na nich czekać, możemy przekupić pilota, żeby już teraz nas tam przetransportował – odparł, ale tym razem nie widziałam w nim ani krzty rozbawienia.
- Mówisz poważnie?
- Całkowicie poważnie, wystarczy tylko jedno twoje słowo.
Ucieczka do Kanady? To brzmi tak niewiarygodnie. To szaleństwo, że w ogóle zastanawiam się nad tym. Pewna malutka część mnie chce się na to zgodzić, ale ta mądrzejsza wie, że nie mogę zrobić tego moim rodzicom. Justin jest już dorosły, ja mam dopiero 17 lat. Jeśli bym wyjechała bez żadnej rozmowy z rodzicami, straciłabym całkowicie ich zaufanie. Znienawidziliby mnie. Justin jest dla mnie bardzo ważny, lecz wiem, że nie mogę tak po prostu wszystkiego rzucić. Nie mogę zrobić tego moim rodzicom po wszystkim co przeszli i zrobili dla mnie. Musi być inne wyjście.
- Zostawmy to na plan C – powiedziałam po chwili, przez co Justin odwrócił wzrok w stronę okna. - Naprawdę chciałabym to zrobić, ale pamiętaj, że nie jest mi tak prosto jak tobie.
- Prosto? U mnie w życiu nic nie jest proste, Melodie – mruknął.
- A myślisz, że moje życie jest proste?
- Na pewno prostsze – prychnął, co całkowicie wyprowadziło mnie z równowagi.
- No tak, ponieważ ty znasz je lepiej niż ja – szepnęłam i podniosłam się ze swojego miejsca. Przeszłam na prawą stronę, aby znaleźć się po drugiej stronie samolotu. Usiadłam na miejscu przy oknie i wyciągnęłam ze swojej torby telefon i słuchawki. Starałam się utrzymać swój wzrok na telefonie, aby nie patrzeć w stronę Justina. Wiem, że ta cała sytuacja jest trudna dla niego, ale dla mnie też i to nie usprawiedliwia go do bycia nie przyjemnym w stosunku do mnie.
Minęło około 10 minut, a ja przez cały ten czas wpatrywałam się w szybę, czekając na odlot. Poczułam jak ktoś kładzie swoją dłoń na mojej i doskonale wiedziałam kim jest ta osoba. Delikatny pocałunek, który został złożony na moim policzku, sprawił, że jeden z kącików moich ust uniósł się ku górze. Justin wyjął jedną ze słuchawek z mojego ucha i położył swoją głowę na moim ramieniu.
- Przepraszam – szepnął do mojego ucha i wtulił swoją twarz w moją szyję. - Nie gniewaj się na mnie.
- Nie gniewam się, po prostu jest mi przykro – szepnęłam cicho.
- Wiem, nie powinienem tego mówić. Wiem, że to nie jest prawda. Po prostu chciałbym, aby chociaż raz wszystko się nie komplikowało.
- Ja też, ale wszystko się poukłada – spojrzałam na niego i ścisnęłam swoją dłonią jego – Wtedy będziemy najszczęśliwszymi ludźmi na tej kuli ziemskiej.
- Naprawdę w to wierzysz?
- Chyba tylko to nam zostało. Wiara, że wszystko będzie dobrze.

***

Do: Sebastian
Przyjedziesz po mnie na lotnisko?

Od: Sebastian
Już wróciłaś??

Do: Sebastian
Niestety, za pół godziny będziemy na miejscu. Nie chcę wracać z Jamesem, więc proszę przyjedź po mnie.

Od: Sebastian
Justin nie chce cię odwieźć do domu? Myślałem, że jesteście razem.

Do: Sebastian
Sprawy się pokomplikowały.

Od: Sebastian
Niedługo przyjadę.

W samolocie przez większość trasy trwała niezręczna cisza. Wszyscy spoglądali po sobie, chcąc zacząć temat, lecz nikt nie potrafił się odważyć. Justin co jakiś czas szeptał do mnie, nie chcąc, aby ktokolwiek inny usłyszał co takiego ma mi do przekazania. Zazwyczaj były to słowa typu „jesteś piękna”, „tak bardzo pragnę, aby cię pocałować właśnie w tym momencie”. Był naprawdę kochany. Nie wróciliśmy już do tematu naszych menadżerów dzięki czemu spędziliśmy naprawdę przyjemnie czas. Oczywiście pomijając wzrok obojga mężczyzn siedzących niedaleko nas i przyglądającym się nam z niezadowoleniem. Naprawdę nie miałam pojęcia o co tak naprawdę tym dwóm chodzi. Nasza przyjaźń była dobrą promocją, a związek nasz zniszczy? To śmieszne. Wiem, że oni starają się wyciągnąć ze wszystkiego jak najwięcej korzyści, ale czy to nie nasze szczęście jest najważniejsze? To nie jest ich wybór, my jesteśmy panami naszego życia i nikt nie będzie mi dyktował z kim mogę być, a z kim nie. Zgodziłam się na wiele, ale nie pozwolę im odebrać mojego życia prywatnego. Nie mają prawa nam tego odebrać.
- Wszystko w porządku? - szepnął Justin do mojego ucha.
- Tak, trochę się zamyśliłam – pokręciłam głową i spojrzałam na chłopaka.
- O czym myślisz?
Spojrzałam w stronę naszych menadżerów, aby mieć pewność, że nie mogą podsłuchiwać naszej rozmowy. Poczułam dłoń Justina na moim policzku, co sprawiło, że znów na niego spojrzałam.
- Nie usłyszą nas są za daleko – powiedział, wiedząc czego się obawiam.
- Myślę o nas i o tym, że my też jesteśmy ludźmi mamy prawo do szczęścia i wyboru, prawda?
- Prawda.
- Oni nie mają prawa nam tego odebrać. Nadal nie rozumiem dlaczego próbują to zrobić – powiedziałam i wzruszyłam ramionami, odwracając przy tym swój wzrok.
- Dowiem się, dobrze? Wtedy przekonamy ich, że się mylą. Niedługo wszystko się ułoży, zobaczysz.

***

Nie mieliśmy dużo czasu na pożegnanie, ponieważ Scooter bez przerwy pośpieszał Justina, mówiąc, że mają coś bardzo ważnego do załatwienia. Kiedy wylądowaliśmy Sebastian już na mnie czekał, więc chwilę po tym jak Justin już odjechał, ja wsiadłam do jego samochodu i usiadłam wygodnie na przednim siedzeniu. Westchnęłam głośno, przymykając na chwilę swoje oczy, próbując choć trochę ukoić swoje nerwy, które towarzyszą mi przez cały dzisiejszy dzień.
- Obiecaj mi, że jeśli postanowisz kogoś zabić, nie będę nim ja – zagadnął Sebastian.
- Przykro mi, ale nic nie mogę ci obiecać – odparłam dopiero po chwili, w momencie kiedy otworzyłam oczy. - Nie jest u mnie zbyt kolorowo, więc może zacznijmy od rozmowy na temat twojego świetnego pełnego szczęścia życia, hm?
- Nie, myślę, że twoja historia będzie ciekawsza. Umieram z ciekawości jak Justinowi udało się ciebie zdobyć. Byłem pewny, że jednak nie ulegniesz jego urokowi.
- Wszystko byłoby cudownie, gdyby już od drugiego dnia naszego związku nie pojawiłyby się osoby, próbujące go zakończyć – mruknęłam cicho, wpatrując się w moje dłonie.
- O kim mówisz? - zapytał zdziwiony, ruszając samochodem.
- James – westchnęłam. – Na początku się ucieszył, ale po rozmowie z menadżerem Justina całkowicie zmienił zdanie.
- Może powinnaś z nim o tym porozmawiać, jakiś powód muszą mieć.
- Powód? Scooter mnie nie lubi. Z pewnością uważa, że nie jestem odpowiednio dobrą partią dla Justina.
- Gadasz głupoty, Melodie. Tu na pewno musi chodzić o coś poważniejszego. Poczekaj trochę, a na pewno dowiesz się w czym tkwi problem. Dobrze wiesz, że każdy problem jest do rozwiązania, więc nie masz się o co martwić.
- No oczywiście, a mówi to chłopak, który jest wiecznie szczęśliwy.
- Gdybyś spróbowała choć raz ujrzeć świat w innych kolorach niż czarnych, też byłabyś szczęśliwsza.
- Dlaczego tak trudno mi w to uwierzyć? - zapytałam i uniosłam wzrok, aby na niego spojrzeć.
- Odpowiedź jest prosta. Jesteś pesymistką.
- Może i tak, ale dzięki temu nie wierzę w niemożliwe.
- Co w tym dobrego?
- Kiedy wierzysz w niemożliwe, musisz być także przygotowanym na zawód.

***

Podczas powrotu do domu wspólnie postanowiliśmy, aby wstąpić do jednej z naszych ulubionych kawiarni znajdującej się w centrum, aby choć trochę umilić ten dzień. Kiedy zmieniliśmy temat na to co działo się tutaj po moim wyjeździe nie mogłam powstrzymać się od śmiechu. Okazało się, że nowa dziewczyna Sebastiana, którą poznał na jednej z imprez okazała się jego daleką kuzynką, którą ostatni raz widział, kiedy miał 5 lat. Jak udało im się to odkryć? Wystarczyło, aby Sebastian w końcu poznał jej nazwisko.
- Naprawdę poznałeś jej nazwisko dopiero po tygodniu znajomości?
- Kiedy poznaję ładną dziewczynę jej nazwisko naprawdę nie jest czymś co mnie interesuje najbardziej.
- Chyba, że jest twoją kuzynką – roześmiałam się głośno, wysiadając z samochodu i ruszając w stronę drzwi wejściowych do kawiarni.
- To nie jest zabawne, Mel. Co gdybym dalej żył w niewiedzy i powiedzmy poszlibyśmy na całość, po którejś z ostatnich imprez? - powiedział zażenowany, idąc tuż obok mnie.
- Wasza rodzina z pewnością nie byłaby zadowolona – odparłam rozbawiona. - Rozchmurz się. Dobrze, że odkryłeś to przed waszym bliższym spotkaniem. Rozumiem, że od razu się rozstaliście.
- Tak i od tamtej pory nie rozmawialiśmy ze sobą. Postanowiliśmy o tym zapomnieć.
- Najzabawniej będzie, kiedy w końcu spotkacie się na jednym z rodzinnych spotkań.
- Nawet nie chcę o tym myśleć, możemy zmienić temat? Może teraz pośmiejemy się z tego jak spławiłaś Justina, kiedy pierwszy raz powiedział ci co czuje, co?
- Oh zamknij się – klepnęłam go w ramię, kręcąc głową.
Kiedy mieliśmy już wejść do środka usłyszałam za sobą krzyki i nawoływanie. Odwróciłam się do tyłu i stanęłam zaskoczona. W ciągu kilku sekund zostaliśmy otoczeni przez tłum ludzi. Czułam się jak w filmie, w którym nagle czas zwalnia, a głosy się wyciszają. Nie mogłam zrobić ani jednego kroku, poczułam jak ktoś nagle ścisnął moją dłoń i kiedy spojrzałam na tą osobę, ujrzałam zmartwionego Sebastiana. Ludzie przekrzykiwali się nawzajem, a odgłosy aparatów mieszały się wraz z ich głosami. Jedyne co słyszałam to: „Melodie czy to prawda, że jesteś z Justinem Bieberem?”, „Co się stało we Włoszech”, „Co łączy ciebie i Justina”, „ Czy wasz związek to ustawka?”. Czuję jak moje dotychczasowe życie odchodzi w zapomnienie.

7 komentarzy:

  1. Cudny rozdzial, ciekawe o co chodzi scooterowi, nie moge sie doczekac co bedzie dalej! Do nastepnego!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Głupi paparazzi... Ciekawe co mają do ich związku. Już nie moge sie doczekac nn ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jshsgs jeju Jus jest taki cudowny, a oni razem są cudowną parą *-* Niech gdzieś uciekną i się niczym nie przejmują xd Czekam nn <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Boski jak zawsze 😍 nie mogę się doczekać nn ❤ życzę dużo weny 😘

    OdpowiedzUsuń
  5. Strasznie mi się podoba to, co piszesz:)
    jesteś w tym dobra! nie przestawaj!:)
    dawno tu nie zaglądałam, ale to się zmieni.
    zapraszam do siebie, po długiej przerwie - wielki powrót!
    http://art-of-killing.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń